Dla jednych grzech jest znakiem zakazu, dla innych - drogowskazem.
OBŻARSTWO
Czy można upajać się polityką? Można. Można się nią wręcz zajadać. Obżerać się jak starożytni Rzymianie. Gdyś napchany pod korek – używasz piórka, wizyta w toalecie i ucztowanie zaczynasz od nowa.
Tak właśnie wyglądają zachwyty nad obecnie nam panującą "elytą", a raczej nad serwowanymi przez nią politycznymi frykasami. Każde wypitraszone przez władzę danie jest dla fanów „szefa kuchni” do przełknięcia. Nawet jeśli jego spożycie kończy się niestrawnością i innymi sensacjami żołądkowymi. Zgaga szybko mija i można wbić widelec w kolejną przystawkę (zachwalaną jako mecyje) podaną na wyszczerbionym półmisku.
Jak to możliwe, że mając w swoich szeregach żenujących ministrów, leniwych i miernych biurokratów, słowem - ludzi niekompetentnych, ta władza miała tak ogromne poparcie. Jakim cudem afery z ostatnich kilku lat nie były w stanie wywołać wstrętu do prezentowanego menu? Dlaczego tak bezkrytycznie jest i zapewne będzie przyjmowany rządowy jadłospis? Przyjmowany, jako jedzenie domowe, przez całe rzesze – wydawałoby się – inteligentnych ludzi.
Celebryci i inni artystopodobni spijają z ust każde słowo premiera i jego niezawodnych pomocników. Tarzają się ze śmiechu w oparach dowcipów(?) grasiowych, tuskowych, nowakowych, piterowych i... musich.
Filmik miał być poważny, ale przyznaję - rzeczywistość rozminęła się z intencjami aktorów występujących w jego fragmentach. To co politycy mówili poważnie - stało się zabawne. Natomiast żart Jakuba Wojewódzkiego z „żywym krzyżem” - dla Katola takiego jak ja - jest nie do przyjęcia. Nergal Wojewódzki jest zapewne innego zdania.
Zapraszam na film Saligia - obżarstwo